czwartek, 25 kwietnia 2013

Świat schematu – twórczość Cassandry Clare

Cassandra Clare (w rzeczywistości Judith A.Rumelt) ma niewątpliwy, gigantyczny talent. Ma ogromną wiedzę. Z łatwością posługuję się piórem, jej opisy są po prostu piękne. Świat przez nią stworzony jest niesamowity; Nocni Łowcy, cała ich historia, pogarda dla Podziemnych i Przyziemnych, wyrachowanie – rewelacja.

Najlepsze twory Judith A.Rumelt i moja ulubiona część sagi "Dary Anioła" - "Miasto Kości"

Tylko ile można jechać na samej opinii?
Skupmy się jednak na jej dziełach: kilka fanfików popełnionych na początku jej kariery, seria „Dary Anioła”, trylogia „Diabelskie Maszyny”, nic nie mówiący mi tytuł „Wakacje z Piekła” oraz plany na nową serię „The Dark Artifices”.
Tu zaczynają się schody. Clare stworzyła świat, z którego nie może się uwolnić. „Dary Anioła”, „Diabelskie Maszyny” i, z tego co czytałem, „The Dark Artifices” to opowieści o Nefilim, tylko w innych czasach i miejscach (no dobrze „Diabelskie Maszyny” nieco wyłamują się ze schematu, wprowadzają coś ciekawego). Mało tego! Serie książek o „Miastach” jak i o „Mechanizmach” mają bardzo podobnych głównych bohaterów. Mało tego razy dwa! Charaktery Jace Wayland i William Herondale są niemalże identyczne

Jak tu ich nie kochać? ^^ 

No dobrze, mogę to wybaczyć, ponieważ naprawdę kocham Jace i Willa oraz świat, w którym żyją. Ale autorka naprawdę pragnie mnie zniechęcić do swoich książek – wszystkie jej sagi stały się przesiąkniętymi słodyczą romansami. Po lekturze „Miasta zagubionych dusz” i „Mechanicznego Księcia” moje reakcje były mniej więcej takie:

 

Nie zrozumcie mnie źle. Uwielbiam książki, gdzie jest miłość. W książkach musi być miłość. Brudna i niebanalna miłość. Miłość romantyczna, która jest tłem. TŁEM. Jak „Mechaniczny Książę” jeszcze się broni, autorka pamięta, że to saga o Nocnych Łowcach, wprowadza ciekawe rozwiązania problemów sercowych Tessy, które zaskakują, tak „Miasto zagubionych dusz” jest kompletną porażką – nie ma fabuły, a książka w ogóle zapomina, że może dziać się coś POZA całowaniem.
I znów, nie zrozumcie mnie źle. Autorka naprawdę ma talent. Niektóre jej sentencje są obłędne, jej dzieła przepełniają tak bardzo kochane przeze mnie opisy, oraz mnóstwo lubianych i nielubianych postaci. Ja po prostu nie lubię czytać kalki wypchanej rozterkami miłosnymi. Dlatego Cassandry Clare jak najbardziej tak – do połowy sagi „Dary Anioła” oraz jak na razie z dużym kredytem zaufania „Diabelskie Maszyny”. Co nie znaczy, że nie sięgnę po następną serię o Nefilim. Za bardzo kocham Jace'a i Willa. No dobra, za bardzo kocham Aleca i Magnusa oraz świat, w którym żyją.
Trzymam kciuki za Cassandrę Clare – Nocni Łowcy są świetni, ale może już czas pozwolić im odejść? A może po prostu inaczej podejść do tematu i (w szczególności) romansu, i Cleve?
Mam nadzieję, że nie byłem niesprawiedliwy, bo naprawdę nie chciałbym potraktować tej autorki niesprawiedliwie ^^”
Pozdrawiam,
Majeranek =^.^=
P. S. Wiecie, że już w sierpniu jest światowa premiera ekranizacji „Miasta Kości”?

Cassandra Clare z pierwszą częścią "Darów Anioła"

Zwiastun "Miasta Kości" - film zapowiada się słabo, ale gra tam Jamie Campbell Bower *.*
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz